Rozmowa Daniela Zielonka, głównego specjalisty EcoClean doradztwo z dziennikarzem Wojciechem Lesnerem. Poniższy artykuł stanowi część publikacji nr 1257 (5281) wydawcy Polska Press Sp. z o.o. z dnia 06.06.2024 r.
No i kto płaci? Przepisy są podane na tacy
Opłaty za opakowania z tworzyw sztucznych w barach i restauracjach to dopiero początek wielkich zmian w branży gastronomicznej. Plastikowe „jednorazówki” mają zniknąć całkowicie. Właściciele lokalu przygotowują się do nowych przepisów, które w życie wejdą w lipcu.
Dyrektywa plastikowa to zbiór regulacji, który nakłada na właścicieli lokali gastronomicznych szereg obowiązków. Celem unijnych przepisów jest ograniczenie użycia tworzyw sztucznych zanieczyszczających środowisko. Od stycznia za plastikowe opakowania, w których wydawane jest jedzenie, naliczane są dodatkowe opłaty, które ponosi klient. Na tym jednak „antyplastikowa” rewolucja się nie kończy: już w lipcu gastronomików czekają kolejne zmiany.
– Tego plastiku jest pełno wszędzie dookoła. Zaśmiecamy plastikiem całą planetę. Jednak jest coś za coś. Dla nas, restauratorów, będzie to odczuwalne. Zawsze można przerzucić koszt na klienta, ale ceny pójdą w górę. Najbardziej rozsądnym rozwiązaniem byłoby to, gdyby klient, chcący zabrać danie na wynos, musiałby zapłacić symboliczną złotówkę – mówi Marek Czerwiński, właściciel restauracji Ostoja Maltańska w Jezierzanach (powiat sławieński).
– Od 24 maja 2023 roku obowiązuje ustawa zakazująca wprowadzania do obrotu produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych. Przez „wprowadzanie do obrotu” należy rozumieć ich produkcję lub zakup za granicą – wyjaśnia Daniel Zielonka, specjalista w zakresie ochrony środowiska i gospodarki odpadami.
– Chodzi o patyczki higieniczne, sztućce, widelce, noże, łyżeczki, pałeczki, talerze, słomki, mieszadełka do napojów, patyczki mocowane do balonów czy kubki i pojemniki ze styropianu… Jest to efektem implementacji dyrektywy unijnej do polskiego prawa. W przenośni mówimy o ustawie antyplastikowej, w skrócie SUP. Podobnie było w przypadku toreb na zakupy z tworzyw sztucznych: w ich miejsce pojawiają się torby papierowe.
W lipcu branżę gastronomiczną czeka duża rewolucja
Małe frytki, hamburger i… „podatek od plastiku”. Tak od stycznia bieżącego roku mogą wyglądać pozycje na paragonach wydawanych w barach i restauracjach. Choć kupujących obiad dla całej rodziny dodatkową opłatę klient łatwo może przeoczyć, to na jej pominięcie nie mogą pozwolić sobie właściciele lokalu. Obowiązek naliczania „kary” za serwowanie dań w plastikowych pojemnikach obowiązuje od 1 stycznia i od samego początku rodzi wiele pytań – nie tylko wśród konsumentów.
– Pobierana jest opłata za kubki na napoje w wysokości 20 groszy i pojemniki na żywność w wysokości 25 groszy – dotyczy to opakowań jednorazowych, z tworzyw sztucznych. W zakresie zasadności pobierania opłaty pojawia się najwięcej wątpliwości. Aby wystąpił obowiązek pobierania opłaty, muszą zostać spełnione odpowiednie kryteria. Żywność umieszczana w pojemniku musi być przeznaczona do bezpośredniego spożycia, na miejscu lub na wynos oraz gotowa do spożycia bez dalej obróbki, takiej jak przyrządzanie, gotowanie czy podgrzewanie. Pojawia się też niespodzianka – VAT, który należy doliczyć do opłaty – wymienia Daniel Zielonka, specjalista w zakresie ochrony środowiska i gospodarki odpadami.
Część restauratorów sceptycznie podchodzi do wprowadzanych zmian.
– To kolejny wymysł – ocenia właściciel lokalu gastronomicznego w Słupsku – Nie mówię, że plastiku nie trzeba ograniczać, ale wprowadzanie dodatkowych utrudnień dla małych biznesów wcale im nie pomaga. Po co ta opłata, skoro zaraz i tak trzeba będzie być w całości „eko”? Przecucę się całkowicie na papier.
Jednak nie zawsze, w rozumieniu przepisów, eko rzeczywiście jest eko.
– Część przedsiębiorców utrzymuje, że ma kubki papierowe. Większość z nich zawiera jednak polimery chemicznie zmodyfikowane i nawet jeżeli kubek w 99 proc. zrobiony z papieru, to opłatę należy pobrać. Branża już znalazła swoje rozwiązania. Pojawiły się pojemniki z pulpy trzciny cukrowej – to nie jest tworzywo sztuczne, więc opłata nie musi być pobierana. Ucieczką od opłat mogłoby być również stosowanie opakowań wielokrotnego użytku, natomiast samo takie opakowanie to nie wszystko – dlatego gastronomia ma problem, żeby wdrożyć taki system. Niektórym się udało, ale to wciąż nisza – twierdzi Zielonka.
Zgodnie z przepisami „podatek od plastiku” płaci użytkownik końcowy, w przypadku branży gastronomicznej – klient restauracji. Nie oznacza to jednak, że dodatkowa opłata, którą wniosł konsument ląduje w portfelu przedsiębiorcy – Oni pełnią tylko rolę „pośrednika”, po zakończonym roku kalendarzowym do 15 marca pieniądze zostaną przekazane na konto Urzędu Marszałkowskiego – wyjaśnia Daniel Zielonka.
– Klienci muszą być świadomi, że to nie jest wymysł przedsiębiorcy. To zobowiązanie wynikające z ustawy. Jeżeli przedsiębiorca nie będzie realizować tego obowiązku, Inspekcja Handlowa może wszcząć postępowanie administracyjne i ukarać go karą do 20 tys. złotych.
– Karanie przedsiębiorców, że nie doliczy do rachunku opląty za opakowanie jest nie fair i uderza w tę branże – uważa Paweł Włoch, gastronomik prowadzący restaurację na szczecineckim zamku.
– Widać nie mamy takiej siły przebicia jak handel. My mamy doliczać opłatę z opakowanie, a w każdym sklepie ludzie pakują w plastikowe torby każdy produkt. I potem te woreczki najbardziej zaśmiecają świat – mówi.
Koniec z plastikiem w restauracjach
Od 1 lipca prowadzący restaurację i bary będą mieli obowiązek zapewnić opakowanie alternatywne dla produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych. Docelowo, plastikowe kubki, sztućce, mieszadełka i przede wszystkim opakowania mają zniknąć całkowicie. Jedzenie na wynos otrzymamy w ich eko-odpowiednikach.
– Każde tego typu zmiany zawsze wprowadzane są kosztem klientów – mówi Grzegorz Nalewajko z Restauracji Pizzerii Coffee Time w Kościerzynie.
Jak podkreślają restauratorzy, może dość do sytuacji, że klienci będą przychodzić z własnymi naczyniami i sztućcami. Do kolejnych założeń dyrektywy plastikowej muszą również dostosować się wielkie koncerny. Popularne fastfoody już dawno zdecydowały się na implementację ekologicznych rozwiązań – w restauracjach szybkiej obsługi nikogo już nie dziwią papierowe słomki dodawane do napojów.
Korka już nie zgubisz
Najwięcej kontrowersji wzbudza przepis zobowiązujący np. producentów napojów gazowanych do przytwierdzenia nakrętek do butelek. Z takim rozwiązaniem konsumenci spotkać się mogą już od dawna – wiele koncernów już za wczasu dostosowało się do nachodzących przepisów. Od 1 lipca wszystkie butelki będą musiały być zintegrowane z korkami.
– Z punku widzenia recyklingu, celem takiego rozwiązania jest zwiększenie skuteczności dotarcia surowca, w tym przypadku nakrętki, do recyklera.
Przepisy wymusiły na producentach działania dostosowawcze, których efektem są nawet milionowe nakłady finansowe w zakresie modernizacji czy wymiany parku maszynowego. To nie trend na rynku. Producenci nie stwierdzili, że nagle będą mocować nakrętki do butelek czy kartoników – mówi Zielonka.